Nadal w Varanasi. Pech nas nie opuszcza.
Wczoraj znalezli jeszcze jednego robala w moim oku. Oko juz nie boli tak jak wczesniej i mam nadzieje ze nie ma tam juz nic wiecej. Teraz przez tydzien, 6 razy dziennie musze stosowac krople ktore sa srednio przyjemne, ale lepsze juz to niz cos pelzajacego po oku.
Mielismy juz bilet na pociag do Darjeling. Mielismy jechac w poniedzialek, ale rano zauwazylem ze bilecik zostal wystawiony na niedziele, czyli dzis ?!? Pociag jest juz pewnie na miejscu a my musimy czekac do wtorku na nastepny. Ma to jeden plus, zobaczymy jutro Festiwal Holi czyli swieto kolorow. Cos jak nasz lany poniedzialek tyle ze tu uzywa sie kolorowych proszkow i plynow. Sprobuje zrobic jakies zdjecia, lewym okiem hehe ;)
Pisalem ostatnio o zamachach bombowych ktore mialy miejsce w Varanasi na dworcu, na bazarze i przy glownej swiatyni. Mialem okazje widziec co dzialo sie w Anglii po zamachach w Londynskim metrze. To co widze teraz tutaj to jakas komedia.
Ochrona miasta polega na tym, ze w miejscach gdzie wybuchly bomby oraz przy wiekszych skrzyzowaniach siedza (doslownie siedza) znudzenie policjanci z kijami. Raz na jakis czas wstaja i popedzaja przechodniow oraz przejezdzajace pojazdy i to cala ich dzialalnosc.
Jednak bardziej zaskoczylo mnie to, co widzielismy wczoraj na ghatach nad Gangesem. W pewnym momencie ktos zauwazyl ze na schodach lezy sporych rozmiarow porzucona torba.
Bomby ktore eksplodowaly takze umieszczone byly w torbach, znaleziono trzy ktore nie wybuchly.
Ludzie zamiast uciekac i wezwac policje zaczeli wskazywac palcami na pakunek, smiac sie i z ciekawoscia podchodzic coraz blizej. Jak juz kiedys pisalem, Indie zaskakuja kazdego dnia...
Cale szczescie po paru minutach znalazl sie wlasciciel torby.
Coraz czescie zaluje ze nia mam kamery. Kazdego dnia mozna tu nakrcic film o Hindusach ktory pod wzgledem absurdu smialo moze konkurowac z tworczoscia Monthy Pythona ;)
Inny ciekawy film moglby powstac o wszystkich nawiedzonych podroznikach przyjezdzajacych do Indii w poszukiwaniu oswiecenia.
Najciekawsze jest to kiedy ubieraja swoje dziwne stroje i staraja sie wygladac bardziej hindusko niz sami Hindusi.
Wczoraj obserwowalem kilku takich osobnikow, ktorzy siedzac na ghatach przepisywali przepis na oswiecenie "trzeba medytowac nad Gangesem, wczesniej troche jogi, 40 szybkich oddechow, 20 powoli, 40 szybkich, przerwa i nastepna seria 100 oddechow..." swiete otoczenie zrobi swoje.
Jak powiedzial jeden Sadhu, zeby osiagnac oswiecenie nie musisz przyjezdzac do Indii, nie musisz nawet ruszac sie z miejsca. Mozesz to zrobic pod drzewem na wlasnym podworku. To nie kwestia otoczenia i miejsca, ale tego co jest w srodku, tego co robisz i jak to robisz.
Trzeba bedzie wracac do domu... ;)
Sadhu z nad Gangesu, Varanasi
Sunday, March 12, 2006
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment