Wednesday, November 30, 2005

Shiraz

w albumie kilka nowych fotek z Yazd i Shiraz
opis za pare dni in sh` Allah
jutro rano jedziemy do Persepolis a wieczorem nad Zatoke Perska
salam
;)

Friday, November 25, 2005

Esfahan - miasto jak z basni tysiaca i jednej nocy


5 dni w Esfahan, nie ma slow zeby opisac piekno tego miasta, mam nadzieje ze fotki oddadza chociaz troche klimatu tego miejsca
no i wreszcie jest bardzo cieplo, a w Polsce podobno zima ;)
jutro dalej na poludnie, kierunek Yazd i na pustynie na wielbladach jesli Allah pozwoli.
musze wykombinowac jakies urzadzenie do pisania tekstow w hotelu, narazie obrabianie i wysylanie zdjec zajmuje mase czasu wiec bedzie niewiele czytania
wiecej zdjec w albumie

pozdr !
jarek & Asia

 

 

 
zapraszamy na wycieczke po bazarze w Esfahan !


reklama dzwignia handlu

 
meeee.....


Afganskie kobiety, Esfahan - bazar


Esfahan - bazar

 


ladna ? ;)


iranczycy kochaja "prawie" wszystkich


"francuska restauracja" w drodze z Abyaneh do Esfahan ;)


ponizej kilka fotek z Abyaneh, umierajacej wioski starych ludzi, piekne ale smutne miejsce

 

 
dawna laznia teraz herbaciarnia


na dachu bazaru w Kashan

 
na dachu bazaru w Kashan


Teheran - kantor wymiany walut, 1$ = 9000 riali = 900 tomanow = 9 khomeini


kawal rozwalkowanego ciasta przykleja sie do sciany wewnatrz pieca a po chwili wyciaga sie pyszny chlebek, dostalismy gratis za zrobienie fotki ;)


cos przewiezc ? "firma transportowa" z Teheranu


specjalnie dla dziewczyn iranski przystojniak, napiszcie jak sie podoba ;)


centrum Teheranu, niebo naprawde ma taki kolor - smog !


ulica w Teheranie


Number One Super Deluxe !
na szczescie wiekszosc iranskich autobusow to nowoczesne maszyny, ale takie wynalazki tez sie trafiaja


smakuje jak oryginal a nawet lepiej !

Sunday, November 20, 2005

Tabriz - Teheran - Kashan

10 dni w Tabriz, miasto nie jest specjalnie atrakcyjnie turystycznie, ale poznalismy tu tylu wspanialych ludzi ze szkoda wyjezdzac. Zmienilismy plan i zamiast do Kurdystanu jedziemy do Quazvin zobaczyc ruiny zamku. Wieczorem ladujemy sie do autobusu i za niecale 3 $ od lebka jedziemy dalej. Na miejscu mamy byc ok 7 rano.
W autobusie jak zwykle Iranskie filmy.
Ok 4.30 zatrzymujemy sie "w burakach", czesc osob wysiada a my z nimi bo to podobno Quazvin. Autobus nie wjezdza do centrum wiec musimy wziasc taxi do hotelu. Nauczeni doswiadczeniem z gory ustalamy cene na 20 000 riali ( i tak przeplacamy, ale nie chce nam sie tutaj targowac, srodek nocy, nie wiadom gdzie jestesmy). Po dlugich poszukiwaniach kierowca znajduje nasz hotel, wysiadamy, placimy za kurs a on zyczy sobie 40 000 riali, twierdzi ze ustalalismy 20 000 od osoby ! Po malej awanturze mowie cwaniakowi ze jesli chce to jedziemy na policje aby rozwiklala problem. Jak za dotknieciem magicznej rozdzki kierowca nagle znika hehe ;)
Hotel jest zamkniety wiec idziemy na "bus terminal" sprawdzic jak mozemy dostac sie w okolice zamku. Okazuje sie ze pierwszy bus jest za 6 godzin ;(
Szybka narada... i juz siedzimy w rozlatujacym sie autobusie, odpuszczamy sobie zamek, jedzimy do Teheranu.
Ok 8 rano jestesmy na jednym z terminali w stolicy. Chcemy kupic od razu bilety na wyjazd wieczorem do Kashan ale autobusy w tamtym kierunku wyjezdzaja z innego dworca.
Swiat jest maly ;) spotykamy znajomego z kurdyjskiego wesela w Tabriz. Pokazuje nam jak dojechac na wlasciwy dworzec. Kupujemy bilety i wsiadamy do autobusu ( bilety na komunikacje miejska sa bajecznie tanie, za 1 $ jedziesz 90 razy ). Jedzimy ok pol godziny podziwiajac Teheran przez okno, w miedzyczasie przesiadka, mielismy wypade, ktos wjechal w nasz autobus ( czym wcale nie bylismy zaskoczeni, nie sposob opisac tego co tu sie dzieje na drogach). Na dworcu spotykamy pare z Czech ktora poznalismy juz w Tabriz w biurze naszego przyjaciela, swiat jest coraz mniejszy. Oni tez jada do Kashan wiec pewnie znow sie spotkamy.
Kupujemy bilety na 17.00, ladujemy plecaki do przechowalni i idziemy zwiedzac.
Wsiadamy do metra i po chwili jestesmy w centrum Teheranu. Asia mowi ze czytala ze Teheran to najbardziej zanieczyszczone miasto na swiecie, niestety to prawda, smog jest ogromny i ciezko oddychac. Ruch uliczny jest ogromny, trudno sie dziwic kiedy za 1 $ mozesz kupic 60 litrow ropy ! Odwiedzamy bazar, spacerujemy po parku, zagladamy do piekarni gdzie dostajemy cieplutki chlebek gratis tylko za to ze zrobilem panom fotke ;) Miasto nie robi na nas specjalnego wrazenia. Duze, glosne i brudne, jak to zwykle stolica. Jest duzo zdjec ale za wolny komputer aby wyslac, moze pojutrze.
Wracamy na dworzec, czekamy, mija 17ta a autobusu nie ma. Ide zapytac co jest grane, okazuje sie ze dzis jednak autobus nie pojedzie hehe dalczego ??? niewiadomo ...
Kupujemy bilet u innego przewoznika i po "przygodach" wsiadamy do innego autobusu.
O 20 jestesmy w Kashan, w hotelu "z prysznicem" ( pierwszy w ktorym pytalismy nie mial takich luksusow ;) znow spotykamy Czechow. Spacerujemy jeszcze troche po miescie w poszukiwaniu herbatki, ale jest juz pozno , wszystko zamkniete wiec wracamy do naszego pokoiku bez okien.
Rano budza nas spiewy pana Aliego, wlasciciela ;)
Idziemy na bazar, wchodzimy na herbatke, wlasciciel opowiada ze kiedys byla to laznia, teraz przerobiona na tea house. Pijemy czaj, podziwiamy wnetrze, wchodza koleini goscie, patrzymy na nich, oni na nas , przeciez my sie znamy ! To rodzian francuzow, tata, mama i pieciu synow, podrozuja wlasnym camperem dookola swiata !!! Poznalismy sie w Tabriz, oczywiscie w biurze Nassera ;) Reszte dnia spedzamy razem zwiedzajac dach bazaru ( niesamowite widoki, beda na fotkach ) i spacerujac po miescie. Kashan to mala miescinka ale jest tu sympatycznie. Atrakcja jest wioska Abyaneh wpisana na liste UNESCO, polozona 80 km stad. Nie mielismy jak z Asia tam dojechac i chcielismy jutro jechac dalej do Esfahan ale rodzinka zaproponowala ze zabierze nas ze soba do Abyaneh a potem pojedziemy razem do Esfahan ;)
Tak wiec ciagle przygody i zmiany planow, wspaniali ludzie, piekne miejsca. Jest dobrze.
Jutro 3 tyg w drodze a my czujemy jak bysmy jezdzili juz kilka miesiecy.
Dziekujemy za ponad 1000 wejsc na nasza strone
Niestety nie odbieramy i nie piszemy smsow, brak roamingu, dziekujemy ci orange ;)

Friday, November 18, 2005

 
foto jak z albumu rodzinnego ;)
zabawa na weselu byla przednia, tance i muzyka kurdyjskia !

Wednesday, November 16, 2005

Nie jestesmy turystami, jestesmy juz mieszkancami Tabriz.

Troche sie tu zasiedzielismy, ale przeciez nigdzie nam sie nie spieszy.
Dobrze nam tu, codziennie odwiedzamy znajomych, zwiedzamy okolice, ogladamy Tabriz.
Pare dni temu bylismy w gorach Azerbejdzanu, chcielismy zobaczyc zamek Babaka, ale niestety pogoda niedopisala.
Jutro pozegnalna impreza z ekipa z wesela a w piatek jedziemy dalej, kierunek Kermashan w Kurdystanie.
Jako ze jeden obraz potrafi opowiedziec wiecej niz tysiac slow, ponizej porcja zdjec ( wiecej w albumie, jesli czas pozwoli to opisze i wystawie je tu.
Milego ogladania!
Dziekujemy za wszystkie maile ;)

 

 
kobiety z Kandovan nie pozwalaja fotografowac swoich twarzy

 
apartament w Kandovan

 
Sitar no problem, gralo sie kiedys na gitarze :)

 
siostrzeniec Nassera - Jasser narysowal nasze karykatury

 
reklama pewnej znanej firmy


kurs pisania w Farsi, potrafie sie podpisac ;)
ponadto potrafimy juz zapisywac i odczytywac liczby !