Dwa dni w autobusie, kolejna granica i oto jestesmy w Pakistanie. To byl bardzo ciezki i nieprzyjemny odcinek naszej trasy. W autobusie do Quetty poznalismy mistrza Pakistanu w karate a takze kolesia ktory wlasnie zostal deportowany z Polski i wraca do Pakistanu.
Tak naprawde Azja zaczyna sie dopiero tutaj, Iran to jednak jeszcze europejska "kultura" i cywilizacja.
Tutaj krowy i kozy na ulicy, nie spotkasz juz ludzi w europejskich ubraniach, wszyscy pozawijani w swoje kolorowe szmatki i turbany i co najwazniejsze wszyscy usmiechnieci a podobno mielismy spotkac tu samych mordercow i terrorystow.
Ceny jeszcze nizsze niz w Iranie, trudno w to uwierzyc, za hotel placimy po dolarze od osoby.
Godzina internetu 10 rupii ( 1 $ = 60 rupi ), bardzo tanio ale takze baaaaardzo wolno wiec narazie nie ma szans na fotki.
Jutro jedziemy do Peshawar, 30 godzin, tym razem dla odmiany pociagiem, zobaczymy co to bedzie.
Pakistanczycy sa niesamowicie przyjazni ( nie wiemy jak Pakistanki bo nie widac ich na ulicy),
ciagle zaczepiaja nas aby porozmawiac, bardzo duzo ludzi osob mowi po angielsku, zwykle lepiej od nas :(
Jedzenie najlepsze jakie jadlem do tej pory ( dhal z ryzem rulez ! pol dolara), Asia jest zachwycona Pakistanska herbata z mlekiem.
Na drogach jeszcze wiekszy chaos niz w Iranie. Pelno wozow ciagnietych przez osiolki, riksz oraz bardzo kolorowych autobusow i ciezarowek, wszystko razem wyglada jak jeden wielki cyrk.
Jestesmy pod wielkim wrazeniem tego miejsca i jeszcze nie wierzymy gdzie tak naprawde jestesmy ;)
Juz ponad miesiac w drodze.
Tuesday, December 06, 2005
Quetta - Pakistan
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment