Monday, May 15, 2006

Pekin da sie lubiec, chinczycy takze. Bardzo lubie z nimi rozmawiac, oni po chinsku, ja po polsku ;)
Mieszkamy blisko marketu na ktorym sprzedaja "chinska tanioche" (skarpetki uciskowe takze hehe). Bardzo ciekawe sa stoiska z jedzeniem, np. nalesniki z jajkiem i parowka, kurze lapki, grilowane zaby, kurczaczki wyciagniete z jajka zanim zdazyly sie wykluc i nasze ulubione kalamarnice z grilla, znakomite !
Wszystko jest tutaj ogromne. Ulice, place, budynki, dworce kolejowe.
Wielki Mur tez robi wielkie wrazenie.
Dzis spedzilismy 7 godzin zwiedzajac Palac Letni. Jutro zdazymy jeszcze zobaczyc Zakazane Miasto i zjezdzamy, niestety...

Wykombinowalismy droge powrotu. Jutro wyjezdzamy do Mongolii, w czwartek w poludnie powinnismy byc w Ulan Bator. Podobno w piatek jest pociag do Moskwy, mamy nadzieje go zlapac. Dostalismy wize do Mongolii tylko na 3 dni, wiec jesli sie nie uda to jestesmy ugotowani.

Zdjecia z Chin wystawie chyba dopiero po powrocie (albo z mongolskiego wiezienia). Nie ma juz teraz czasu ani pieniedzy na Internet. Od paru dni zywimy sie tylko "zupkami chinskimi", tymi z torebki nie z resteuracji ;)

Nie moge sie przyzwyczaic do mysli ze juz wracamy, ze to narazie koniec podrozy.
To pol roku zlecialo za szybko.
Ale jest juz kolejny plan wiec bedzie dobrze... :)

No comments: