Friday, March 03, 2006

Kerala

Przelecielismy a raczej przeplynelismy przez Kerale w odrzutowym tempie.
Troche zbyt szybko aby wszystko zobaczyc, ale goni nas czas do konca wizy.
Nigdy nie widzialem tylu palm. Nazwa Kerala oznacza "kraina palm".
Kerala slynie wlasnie z palm, pol ryzowych i kanalow ktorymi podrozuje sie z miejsca na miejsce. Taka wielka zielona Wenecja.
Zdazylismy zobaczyc tradycyjny taniec Kathakali (rewelacja) i lokalne sztuki walki (porazka).
Bedzie na zdjeciach.
Jutro nad ranem wsiadamy w pociag, wracamy na polnoc Indii, 2 podrozy dni i znajdziemy sie w Khajuraho. Moze bedzie troche chlodniej, tutaj jest 30 stopni w nocy, w dzien jeszcze gorzej do tego wilgotnosc.
Potem jeszcze Varanasi, Kalkuta, Darjeling i... ?
Kombinujemy co dalej.

Minely 4 miesiace w drodze. Jest bardzo dobrze.
Wydalismy polowe kasy. Planowo mialo to nastapic po 3 miesiacach, wiec narazie radzimy sobie calkiem dobrze. Dzisiejszy obiad w "high class AC restaurant" kosztowal 3 $ za dwie osoby, zwykle mozna jesc taniej.
Jeszcze troche pojezdzimy ;)

Odwazylem sie pojsc do indyjskiego fryzjera, fryzure mam nowa a uszy nadal przymocowane do glowy w naturalny sposob.

om shanti

1 comment:

justin said...

zabierz mnie kiedys z soba...